Relacja wolontariuszki Justyny z EVS na Maderze

Relacja wolontariuszki Justyny

 

Relacja wolontariuszki Justyny dotyczy jej pobytu w ramach Wolontariatu Europejskiego w mieście Funchal na Maderze. Justyna działa społecznie w wydziale komunikacji i promocji organizacji Associação Académica da Universidade da Madeira. Tyle tytułem wstępu, więcej mówić nie trzeba – zdjęcia i opowieść Justyny poniżej.

 

BOM DIA MADEIRA!

To miejsce, gdzie jadąc autobusem widzisz na poprzednim facjatę Krystianka Ronaldo. To miejsce, gdzie kierowca tegoż autobusu zatrzymuje się w randomowym miejscu i otwiera drzwi, by pogadać ze znajomym. To, gdzie kierowca autobusu po godzinach swojej pracy najpierw podwozi Cię w bezpieczne miejsce, a pięć minut później podjeżdża własnym samochodem, żeby zawieźć do centrum miasta. To miejsce to Funchal. 

 
EVS na Maderze był najlepszą decyzją, jaką mogłam sobie zaserwować w niełatwym dla mnie czasie. O projekcie powiedziała mi przyjaciółka, trzy dni przed deadlinem możliwości aplikowania. Aga w końcu sama zdecydowała się na EVS i obecnie chłonie ostatnie trzy miesiące jako jedna z dwóch pierwszych wolontariuszek ever na Ibizie. Swoją decyzją o 180-stopniowej odmianie życia zainspirowałam też kumpelę Anię, która w dniach mojego powrotu z Funchal rozpoczęła wolontariat w Grecji. Zrezygnowała z pracy w zawodzie na etacie, bo jak przyznała, chce podróżować i generalnie – nie żyć według schematu. Można? Com certeza.

Czy ja marzyłam o tak gwałtownej zmianie? Na pewno nie o wyjeździe na 10 miesięcy i to w wieku 25 lat. Chciałam “kiedyś” postroić ukulele na Hawajach, poza tym od dziecka marzy mi się zdobycie kilku konkretnych wysp. Madery sobie nie zaplanowałam, a jednak okazała się moim “palcem bożym”, a wręcz wielkim paluchem z racji tego, jaki ogrom pozytywów na przyszłość udało mi się z tego miejsca, a przede wszystkim z projektu wyciągnąć. Wyspa na zawsze pozostanie moim drugim domem. Fantastyczny klimat przez cały rok, ludzie do rany przyłóż, przepiękne miejsca czy to w turystyczno-przemysłowym Funchal, czy w rojącym się od kleszczy Fanal.

O moich obowiązkach podczas EVS dowiecie się z prezentacji. Projekt trafiony i na to chciałabym zwrócić uwagę każdemu, kto rozważa wyjazd nawet na 2 miesiące. Wybierajcie świadomie, żeby potem nie było rezygnacji w trakcie albo tuż przed startem, stwarzania dodatkowej papierkowej pracy dla organizacji, a przede wszystkim zabierania szansy osobom, które o realizacji danego wolontariatu myślą od początku do końca. Słyszałam o kilku rozczarowaniach w związku z wybranym wcześniej projektem. Zdarza się i zawsze istnieje ryzyko, ale jestem pewna, że po opisie i kontakcie z organizacją wysyłającą można sporo wywnioskować i podjąć właściwą decyzję. Mój wolontariat był niejednokrotnie prawdziwym wyzwaniem i bardziej odbieram go jako realną pracę w zawodzie. Było to jedno z pierwszych, a pierwsze tak długie doświadczenie w tematyce moich studiów. Zakres obowiązków spory, czasem pracowałam nad kilkoma zadaniami naraz.

Projekt pokrywał moje podstawowe potrzeby na utrzymanie. Początkowo miałam wrażenie, że uda się coś odłożyć, po 4-5 miesiącach mocno zmieniłam zdanie. Być może dlatego, ze na wakacje wydałam prawie wszystkie oszczędności, bo zażyczyłam sobie pojechać pierwszy raz w życiu na urlop do …Polski, zahaczając o dom na 1,5 dnia, a jako główny cel obrałam siódmą z rzędu dla mnie edycję ulubionego OFF Festivalu.

Jadąc na Maderę stawiałam przede wszystkim na rozwój foto i (jak się niedługo potem okazało) graficznych skills’ów, chciałam też konkretnie podszkolić podwaliny mojego wtedy jeszcze tylko brazylijskiego (teraz już zdecydowanie maderski, nawet nie kontynentalny, z czego jestem bardzo dumna). Pragnęłam zwiedzić wyspę najbardziej możliwie jak się da i być może kilka innych.

W konsekwencji udało mi się w ciągu dziesięciu miesięcy postawić stopę na siedmiu wyspach w trzech krajach. I jak do tej pory nigdy nie latałam, tak powrót do Polski zamknęłam z liczbą 18 wzbić w powietrze i lądowań. Wyznaczyłam sobie też za cel przytycie 1 kg na każdy miesiąc projektu. Udało się dobić siódemki, ale i tak jestem mega zadowolona, bo miałam z tym nie lada problemy. Na koniec kilka oczywiście oczywistych złotych myśli. Gdziekolwiek jesteś – wykorzystuj okazje, poszerzaj swoje zainteresowania, najlepiej nie raniąc przy tym innych i generalnie wiedz, czego chcesz od życia, albo przynajmniej próbuj 🙂 I to by było na tyle. MUITO OBRIGADO Madeira, até ja!

Autorka tekstu i zdjęć: Justyna Skiba.

Relacja wolontariuszki Justyny  Relacja wolontariuszki Justyny
Relacja wolontariuszki Justyny Relacja wolontariuszki Justyny Relacja wolontariuszki Justyny

Relacja wolontariuszki Justyny